Czerwiec zaczął się dla nas intensywnie. Dla mnie i dla Majuszki. Tatę / Poślubionego zostawiliśmy w domu i razem ruszyłyśmy pociągiem w kierunku Katowic. Podróż z przygodami. Pogoń, żeby zdążyć na 12.49. Zakorkowana Warszawa. Taksówkarz łamiący przepisy drogowe, żebyśmy tylko zdążyły. Niestety. Zabrakło nam minuty, a zyskałyśmy dodatkowe dwie godziny na odpoczynek i relaks na Dworcu Centralnym. Tak zaczęłyśmy wakacje.
Bo wakacje to czas wyjątkowy. Pamiętam swoje. Cudowny czas. I chciałabym, żeby Maja miała takie same wspomnienia jak ja. Dlatego są lody, gofry, owoce, uśmiechy. Mnóstwo uśmiechów. Tak było w długi czerwcowy weekend na mini wakacjach u Babci. Mini i bardzo intensywnych, jak to zwykle u nas. Pyszne jedzenie, słońce, zbieranie kwiatów, spacery, wianek, góry, wygłupy, prezenty. Uwielbiam widzieć Maję taką szczęśliwą. Taką zadowoloną. To był bardzo udany babski wypad.
Wakacyjne dni utrudniły pojawianie się tutaj. Dałam Wam znać o INSTAGRAMIE. Dziękuję! Jest Was już prawie 260! Dla mnie to całkiem spory tłum. A tych co jeszcze nie wiedzą zapraszam. Tak jak wiele z Was prosiło, konto nie jest już prywatne.