Dziwnie tak, cicho, spokojnie, a mimo wszystko równie pięknie lecz wyjątkowo. I teraz już wiem, jestem tego pewna, takie weekendy są bardzo potrzebne. Czas mamy na wyłączność, nieco dłuższy niż parę godzin, ale też nie za długi by nie uschnąć z tęsknoty.
Jeśli jesteś mamą dwójki, trójki, czwórki wiesz jak trudno wygospodarować czas tylko dla jednego dziecka. My zawsze wszystko robimy razem. Wspólne zakupy, spacer do parku czy na plac zabaw. Oczywiście zdarzają się mini randki, sam na sam z Mają czy z Maksem, ale to takie mikro chwile, dwie, trzy godziny, a po nich powrót do normalności. Zbyt szybko, z poczuciem niedosytu.
Dlatego tak bardzo ucieszyłam się na kwietniowe weekend w wersji mama i syn. Tak samo mocno, albo może nawet bardziej, Maję ucieszył plan wyjazdu córka i Tata. Bo pewnie wiesz jak córeczki są zaopatrzone w swoich ojców. I u nas tak jest, miłość największa, a imię przyszłego męża Mai to Tata.
Kilka całusów na pożegnanie, prośba o telefon wieczorem przed spaniem i pytanie czy aby plecak na pewno kompletnie zapakowany. Pa! Maksiut, zaczynamy weekend gdzie główną rolę gra mama i syn!
PIĄTEK
Piątek celebrujemy lemoniadą, pysznym jedzeniem i doskonałym towarzystwem,najlepszym jakim mogłam sobie wybrać. Czerwona pomadka na ustach, no bo jak inaczej w tak wyjątkowy dzień! Znasz Natalię? To moja siostra poznana dzięki Kantorkowi. Te same dusze, zamknięte w dwóch ciałach. Zachwycam się jej urodą, macierzyństwem i tym jak spełnia swoje marzenia. Wiesz jak dobrze mieć obok siebie kogoś takiego? Kogoś komu możesz rano napisać, że jesteś miss word brzydul, a w sekundę po tym dostajesz taką wiadomość, po której czujesz się jak milion dolarów. Ale wracając do naszego piątku i spacer w parku, moim ulubionym Skaryszewskim. Wiatr tak pięknie pachniał jak tylko wiosną potrafi pachnieć, krótka drzemka Maksa, rozmowy o wszystkim i o niczym, a później kawa i ciacho z galaretką. Idealnie. Ten piątek był naprawdę idealny.
Miałam co najmniej kilkanaście planów na wieczór. Dobry film lub serial, książka, nadrabianie zaległości, porządki, domowe spa. Czereśniowa na dobranoc dla Maksia i nie mogłam się oderwać od tego widoku małego śpiącego chłopca. Zasnęliśmy razem.
SOBOTA
Sobota jak na sobotę przystało, zaczynamy od porządków. Odkurzanie, mycie podłóg, zakupy i rozpoczęcie balkonowego sezonu. Jak ja lubię ten czas, kiedy można wypić rano herbatę na naszym mikrobalkonie, kiedy po męczącym dniu siadasz na krześle, patrzysz na te swoje kwiatki w doniczkach i nic więcej Ci do szczęścia nie potrzeba. Poobiednia drzemka, a po niej kolejne wyjątkowe spotkanie. Małe kłótnie, duże uśmiechy i radość dzieci, która daje takiego kopa jak podwójne espresso. I wciąż nasuwa mi się pytanie, dlaczego Maks zawsze musi wybierać te największe kamyki?
W sobotę też pękamy z dumy za sprawą Mai i Taty / Poślubionego.
NIEDZIELA
Niedzielny poranek zaczynamy na balkonie. Maks budzi pewnie większość sąsiadów, grając na metalowych częściach balkonu. Koncert przerywa mu śniadanie. Sąsiedzi! Robiłam je najszybciej jak się da! Jak zwykle dla mnie nie zostaje ani jedno jajko. Twoje dzieci też, tak lubią jajka?
Po śniadaniu plac zabaw, obiad, drzemka, plac zabaw i czekamy na dwa pozostałe elementy naszej układanki. Maja i Tata / Poślubiony wracają z medalami. Nadal pękamy z dumy i tak bardzo się cieszymy, że już jesteśmy w komplecie.
To był taki weekend, gdzie nie mówiłam za chwilę, pobaw się sam, Maja Ci pokaże. Byłam na 100 procent i tylko dla mojego małego chłopca. Nie mogę się doczekać na weekend mama i córka. A Tobie polecam każdą kombinację takiego weekendu.