Jak to dobrze, że mam te wszystkie zdjęcia. Pstrykaj i pstrykaj, codziennie upominam samą siebie. Ten czas tak szybko przeleci. I mija szybko. Uświadamiam to sobie otwierając lodówkę i patrząc na słoik z pastą z zielonych oliwek. O matko! Robiłam ją dwa tygodnie temu! Już dwa tygodnie?!
Trochę mnie to przeraża. Ze zdziwieniem patrzę na ubrania Mai. Takie już duże! Jeszcze niedawno prasowałam jej body. Dzisiaj sama wybiera co chce ubrać. Buntuje się, że ta sukienka nie, bo gryzie, a ta taka piękna na bal. Młoda dama. Dzisiaj skończyła trzy i pół roku. To już prawie cztery lata!
Zawsze starałam się delektować codziennością. Uśmiechać się wyciągając z pralki pięknie pachnące ubrania. Humor poprawia mi odgłos wrzątku, którym zalewam imbir i herbatę. Cieszy mnie 10 minut pod prysznicem i zapach nowego masła shea.
Jednak ostatnio o tym chyba zapomniałam. Narzekałam więcej niż zazwyczaj. Bez powodu. W listopadzie po prostu tak mam.
I wiesz co? Patrzę na te zdjęcia i myślę sobie jaka ja głupia jestem. Słucham opowieści bliskich mi kobiet i wstydzę się. Przecież mam wszystko o czym marzyłam. Tak w Simsach nawet mój wirtualny mąż miał na imię Łukasz! Teraz to mam i uwielbiam moją, naszą codzienność. Tą zwykłą. Od poniedziałku do niedzieli. W dresach czy dżinsach, bez znaczenia. Lubię te nasze otwarte drzwi i przygotowywanie posiłków dla Wszystkich. Lubię naszą przedszkolną rutynę. Z nikim bym się nie zmieniła. Mało tego. Zatrzymałabym zegarek. Teraz właśnie teraz. Bo wciąż czuję ten uciekający czas. Gdzieś za plecami wciąż daje o sobie znać. Wiesz o co mi chodzi? O to, że zaraz ten mój mały Maks też będzie miał trzy i pół roku, a Majka? Majka będzie już naprawdę dużą dziewczynką i całkiem sama będzie przygotowywała misia na konkurs.
Ale mogę inaczej, bo czuję niedosyt. Mogę jeszcze bardziej się skupić. Mogę jeszcze więcej brać. Mogę jeszcze bardziej tę codzienność celebrować. I będę. Od dzisiaj. Od teraz. Nie wiem co będzie jutro, pojutrze za miesiąc czy za 10 lat. Jednak będę miała świadomość, że nic nie przeleciało mi między palcami, a to znaczy, że będę miała wszystko.