Mleko mamy, to najlepsze co możemy dać swojemu dziecku. Muszę karmić piersią, no bo jak inaczej? Niestety, trzy lata temu, na tej wydawać by się mogło prostej drodze, nagle zaczęły robić się wyboje i zakręty. No i wpadliśmy na pobocze po niecałych trzech miesiącach. Z bólem, żalem, złością i łzami. Kiedy zbliżał się poród Maksa w głowie miałam jedną myśl. Co ma być to będzie. I jest pięknie, a nasza mleczna przygoda nadal trwa.
Teraz wiem, że ta szybka wysiadka trzy lata temu, to głównie zasługa mojej głowy, a nie piersi. Może gdybym mocniej zacisnęła zęby, a przede wszystkim rozluźniła się, wszystko byłoby zupełnie inaczej. O naszej pierwszej mlecznej historii pisałam TUTAJ. Było minęło. Trudno. Maja jest cudownym dzieckiem, bo tak naprawdę to karmienie nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Teraz to wiem. Dlatego 29 maja, kiedy po raz drugi zostałam mamą, wiedziałam że radość i szczęście tego małego człowieka to nie tylko to, czy z moich piersi leci mleko czy też go nie ma.
Podeszłam do sprawy na luzie. Jakie było moje zdziwienie, kiedy ten mój malutki, ciepły Maksiu od razu wiedział o co chodzi! Coś pięknego! Od razu. Bez nerwów, stresu, wciskania na siłę brodawki. Tak po prostu naturalnie. Tak pięknie.
Pani Kasiu, chyba długo Pani karmiła córkę, tak pięknie sobie Pani radzi i świetnie wspiera koleżanki z sali. Nie, nie karmiłam córki długo, ale wyobraźcie sobie jak cudownie było usłyszeć te piękne słowa od doradcy laktacyjnego parę godzin po porodzie. Już wtedy wiedziałam, że tym razem się uda, będzie dobrze.
Było dobrze, jednak po kilkunastu dniach, coś jakby nam nie wychodziło. Maks się złościł, a ja oaza spokoju w końcu zaczęłam się denerwować. Wykręciłam numer poradni laktacyjnej, umówiłam się na wizytę. Skorygowaliśmy przystawianie do piersi, porozmawiałyśmy o stanikach dla mam karmiących i o tym jaka piękna pogoda za oknem. Wystarczyła minimalna zmiana przy przystawianiu Maksa i nasz problem minął.
Dlatego moim zdaniem KAŻDA mama, powinna wybrać się do takiej poradni. Żeby upewnić się, że karmi dobrze, że ludzie będą gadać, że będą kryzysy, ale one wszystkie miną. Jeśli jesteś w ciąży, albo dopiero urodziłaś, wybierz się na taką wizytę, po to, żeby Wasza mleczna historia nie skończyła się po kilku pierwszych miesiącach.
Teraz już wiem, że to naprawdę coś wyjątkowego. Dzięki mnie Maks, żyje, rośnie, cieszy się i uśmiecha. Jestem jego całym światem. Za kilka dni mija 6 miesięcy naszej mlecznej przygody. Dla jednym dużo dla innych mniej. Dla mnie to piękny czas. Zawsze o tym marzyłam.
Często pytacie mnie jaką dietę stosuję karmiąc. Ja za każdym razem odpowiadam, że nie ma diety mamy karmiącej. Odżywiam się po prostu zdrowo. Kilka dni po porodzie jadłam truskawki, piłam herbatę i jadłam wszystkie „zakazane” produkty. Bo karmienie, jeśli maleństwo nie ma żadnych problemów to nie wyrzeczenie. To coś pięknego, coś co w naturalny sposób możemy dać swojemu dziecku.
A jeśli jesteś mamą, której się nie udało to nie przejmuj się! Przecież na karmieniu świat się nie kończy, a ja wiem, że jesteś najwspanialszą mamą dla swojego dziecka. Jak każda! Nawet ta mama, która od razu wybiera karmienie mlekiem modyfikowanym. Szanuję i takie wybory. Bo mamy powinny się nawzajem wspierać a nie terroryzować.
Nie samym mlekiem człowiek żyje, a zainteresowanie Maksa innym jedzeniem było tak duże, że zaczęliśmy rozszerzać jego dietę. Chłopak od razu wiedział co i jak. Tego też nie mogłam się doczekać, bo to bardzo zabawny etap w jego życiu. Dla mnie to wyzwanie kulinarne. Takie wyzwania uwielbiam i chcę się z Wami dzielić tym jak to u nas wygląda od kuchni.
Razem z dietetykiem, Darią Rybicką będziemy Wam pokazywać jak się za to zabrać, na co zwracać uwagę i opowiadać jak to było u nas.
O tym już w przyszłym tygodniu i mam nadzieję, że tak jak ja nie możesz się tego doczekać!